Autor: Aleksander | 08.10.2025
W cieniu narastającej paranoi zimnej wojny, kiedy świat drżał w posadach w obawie przed nuklearną apokalipsą, w korytarzach Centralnej Agencji Wywiadowczej rodził się projekt bardziej złowieszczy i dziwaczny niż jakikolwiek thriller szpiegowski. To historia operacji MK-Ultra – desperackiej i nieetycznej próby złamania ludzkiego umysłu w poszukiwaniu jego ostatecznej kontroli.
Wszystko zaczęło się od strachu. Amerykańscy jeńcy wojenni wracający z Korei opowiadali o technikach "prania mózgu", którym mieli być poddawani. W umysłach decydentów CIA zrodziło się przerażające pytanie: a co, jeśli wróg dysponuje sposobem na przeprogramowanie człowieka? Odpowiedź Agencji była prosta i radykalna – musimy być pierwsi. Tak w 1953 roku dyrektor CIA, Allen Dulles, dał zielone światło dla jednego z najbardziej kontrowersyjnych programów w historii USA. Jego cel był jasny: znaleźć sposób na kontrolę ludzkiego umysłu, stworzyć "serum prawdy" i odkryć techniki, które pozwolą manipulować wrogimi agentami, a nawet światowymi przywódcami.
Na czele projektu stanął chemik, Sidney Gottlieb. To on zdecydował, że kluczem do podświadomości może być niedawno odkryta substancja – dietyloamid kwasu lizergowego, czyli LSD. Gottlieb i jego zespół wierzyli, że potężne działanie psychodeliku, zdolne do tymczasowego "rozmontowania" ego, pozwoli im dostać się do ukrytych zakamarków umysłu i przeprogramować go na nowo. Ale LSD było tylko jednym z narzędzi w ich arsenale. W ramach 149 podprojektów, co potwierdza dokumentacja historyczna, sięgano również po hipnozę, deprywację sensoryczną, tortury psychologiczne, a nawet wstrząsy elektryczne o mocy wielokrotnie przekraczającej medyczne normy.
Najbardziej szokującym aspektem MK-Ultra był dobór "obiektów badawczych". Zamiast polegać na ochotnikach, CIA postanowiło działać w cieniu. Eksperymenty przeprowadzano na setkach, jeśli nie tysiącach, niczego nieświadomych amerykańskich obywateli. Wśród ofiar znaleźli się pacjenci szpitali psychiatrycznych, więźniowie, a także przypadkowi ludzie, którym potajemnie podawano LSD w barach, restauracjach i na plażach. Agenci obserwowali ich reakcje, często bez żadnej wiedzy medycznej, narażając ich na skrajne cierpienie psychiczne.
Jednym z najbardziej osławionych podprojektów była operacja "Północny Szczyt" (Midnight Climax). CIA założyło w Nowym Jorku i San Francisco domy publiczne, które wyposażono w lustra weneckie i sprzęt do nagrywania. Prostytutki na usługach Agencji zwabiały "klientów", którym następnie bez ich wiedzy podawano LSD. Agenci za lustrem obserwowali, jak substancja wpływa na ludzkie zachowania, notując każdy szczegół psychodelicznej podróży, na którą nikt z badanych nie wyraził zgody.
Eksperymenty nie przyniosły oczekiwanych rezultatów w postaci kontroli umysłu, ale pozostawiły po sobie ślad w postaci ludzkich tragedii. Najbardziej znaną ofiarą jest dr Frank Olson, naukowiec pracujący dla armii, któremu podczas spotkania CIA podano LSD. Dziewięć dni później Olson zginął, wypadając z okna hotelowego na 13. piętrze. Jego śmierć przez lata była przedstawiana jako samobójstwo, a prawda o udziale Agencji wyszła na jaw dopiero po latach.
W 1973 roku, w obliczu rosnącego skandalu Watergate i obaw przed dekonspiracją, dyrektor CIA Richard Helms podjął fatalną decyzję – nakazał zniszczenie wszystkich akt związanych z MK-Ultra. Większość dokumentacji spłonęła, zacierając ślady dwudziestu lat nieetycznych badań. Jednak niewielka część dokumentów, która przez pomyłkę trafiła do innego archiwum, przetrwała. To właśnie te ocalałe akta, opisane szczegółowo w raporcie Senatu USA z 1977 roku, pozwoliły senackiej Komisji Churcha w 1975 roku ujawnić światu prawdę o mrocznym sekrecie CIA.
Projekt MK-Ultra został oficjalnie zakończony, ale jego dziedzictwo trwa do dziś. Ujawnienie programu spowodowało głęboki kryzys zaufania do instytucji rządowych i stało się symbolem nadużycia władzy w imię bezpieczeństwa narodowego. Jednocześnie, demonizując LSD i inne psychodeliki, operacja przyczyniła się do zahamowania legalnych badań nad ich potencjałem terapeutycznym na niemal pół wieku.
To mroczna opowieść o tym, jak w pogoni za bronią ostateczną, agencja wywiadowcza sama stała się zagrożeniem dla obywateli, których miała chronić.