Informacje wstępne
- Substancja: MXE
- Dawka: ok. 90–100 mg MXE
- Forma podania: Oralnie (kapsułka)
- Data: 22.09.2025
- Miejsce: Pokój, nocna sesją, sam
- Uczestnicy: Lunar
Opis tripraportu
Wieczór był cichy i zimny, a ja od dawna czułem w sobie tęsknotę za doświadczeniem granicznym. MXE znałem już w niższych dawkach – dawała mi lekki dystans, czasem poczucie lekkości i filozoficznych refleksji. Tym razem jednak ciekawość zwyciężyła nad ostrożnością. Przygotowałem kapsułkę z proszkiem, wiedząc, że to mocno ponad to, co zwykle. Postanowiłem spędzić ten czas sam, w swoim pokoju. Zasłoniłem zasłony, zapaliłem małą lampkę i włączyłem ambientowy set. Było we mnie coś z niepokoju, ale i poczucie, że wchodzę w przestrzeń rytuału, w której muszę zaufać sam sobie.
Onset
Po 10–15 minutach od połknięcia kapsułki poczułem, jak coś zmienia się w temperaturze mojego ciała. Delikatny chłód pojawił się w dłoniach i stopach, rozlewając się ku górze. Głowa stawała się lekka, a myśli zaczęły płynąć mniej uporządkowanie. Świat stracił ostrość. Wpatrując się w książki na półce, miałem wrażenie, że nie tworzą rzędu, tylko płyną w różne strony jak ryby w akwarium. W tle brzmiała muzyka, ale dźwięki nie wydawały się pochodzić z głośników – jakby narodziły się wewnątrz mojego mózgu.
Wzrost
Kiedy działanie się nasilało, poczułem, że ciało staje się coraz mniej moje. Ręce były ciężkie, a zarazem przezroczyste – miałem wrażenie, że przenikają przez siebie jak mgła. Pojawiło się uczucie izolacji, ale też dziwnej fascynacji. Zegar na ścianie przestał odmierzać czas, wskazówki zatrzymały się, a jednocześnie wiedziałem, że minuty mijają. Ściany pokoju falowały niczym tkanina poruszana wiatrem, a ja miałem wrażenie, że stoję na progu wielkiej podróży. Chwilami przebijał się niepokój: co jeśli przesadziłem? Ale muzyka, hipnotyczny puls bębnów i basów, mówiła mi, że wszystko jest w porządku. Poddałem się temu.
Peak
W szczycie doświadczenia granice mojego ciała rozpuściły się całkowicie. Nie było mnie – była tylko świadomość zawieszona w pustce. Przestrzeń, w której się znalazłem, była czarna i nieskończona, a jednocześnie pełna żywych, kolorowych fraktali, które pulsowały w rytmie muzyki. Miałem wrażenie, że zostałem wchłonięty przez kosmos – byłem częścią czegoś ogromnego, ale bez punktu odniesienia. To było piękne i przerażające zarazem. Czułem się jak kropla, która zniknęła w oceanie, tracąc swoją tożsamość. Pojawiały się pytania: czy wrócę? Czy to już koniec 'ja'? Nie było czasu ani przestrzeni – tylko nieskończone trwanie.
Schodzenie
Po mniej więcej dwóch godzinach fraktale zaczęły blednąć, a do mojej świadomości powoli wracało poczucie ciała. Najpierw ciężar nóg, potem ramion. Otworzyłem oczy i zauważyłem, że pokój znów istnieje, choć nadal wydawał się obcy i lekko zdeformowany. Chłód, który towarzyszył mi na początku, ustąpił miejsca delikatnemu ciepłu, jakby powrotowi z zimnej podróży do znanego domu. Ulga mieszała się ze zmęczeniem. Wiedziałem, że to, co przeżyłem, zostanie ze mną na długo.
Afterglow
Nazajutrz obudziłem się ze zdumiewającą jasnością w głowie. Myśli były spokojne, klarowne, pozbawione zwykłego chaosu. Towarzyszył mi jednak pewien dystans – jakbym patrzył na świat zza cienkiej szyby. Przez kilka dni doświadczałem mieszanki wdzięczności i refleksji. Czułem szacunek wobec tej substancji i jej mocy. MXE pokazała mi, że granica między euforycznym uniesieniem a przerażającą utratą kontroli jest niezwykle cienka. Obiecałem sobie większą ostrożność, bo choć podróż była fascynująca, była też ocieraniem się o pustkę, która mogłaby mnie pochłonąć całkowicie.