Informacje wstępne
- Substancja: LSD
- Dawka: 15 μg (mikrogramów)
- Forma podania: Oralnie, roztwór na papierowym blotterze
- Data: 20.08.2025
- Miejsce: Las w Beskidzie Niskim
- Uczestnicy: anonimowy autor
Opis tripraportu
Mikrodawkowanie, wbrew popularnym narracjom, to nie tylko "poprawiacz kreatywności" dla ludzi z Doliny Krzemowej. Dla mnie stało się to subtelnym, ale potężnym narzędziem do ponownego nawiązania dialogu ze światem. Tego dnia, po raz pierwszy od dawna, nie szukałem wglądów w głąb swojej psychiki, ale w otaczającej mnie rzeczywistości. Zamiast intensywnej psychodelicznej podróży, celem był uważny spacer. Dawka była niska, ledwie odczuwalna, na granicy percepcyjnej. Celem nie było uciekanie, ale pełne bycie w chwili. Idealnym tłem dla tej intencji stały się jesienne lasy Beskidu Niskiego – ciche, puste i nasycone zapachem wilgotnej ziemi i mchu. Był to dzień, w którym nauka spotkała się z duchowością, a farmakologia z poezją.
Onset
Po około 45 minutach spaceru, kiedy słońce zaczęło przebijać się przez gęste korony drzew, poczułem pierwszą, delikatną zmianę. Po prostu hałas codziennych myśli, nagle ucichł. Jakby ktoś ściszył głośność w radiu, pozwalając usłyszeć to, co grało w tle. Nagle zauważyłem, że skupiam się nie na celu wędrówki, ale na samym procesie. Moją uwagę przykuł delikatny wzór na korze starego dębu, a paleta barw jesiennych liści wydała się bardziej nasycona, choć nie była w sposób oczywisty zniekształcona.
Wzrost
W miarę narastania działania, moje zmysły wyostrzyły się w niezwykły sposób. Dźwięki, które wcześniej ignorowałem, zaczęły układać się w spójną symfonię. Czułem się, jakbym nie był już obserwatorem, ale uczestnikiem tego ekosystemu. Chłód powietrza na skórze i ciężar plecaka przestały być uciążliwe, stając się po prostu integralną częścią mojego doświadczenia. W mojej głowie pojawiła się refleksja: na co dzień tak bardzo koncentrujemy się na świecie ludzkim, że zapominamy o tym, że jesteśmy częścią znacznie większego, tętniącego życiem świata. Mikrodawka nie pokazała mi tego na siłę, ale delikatnie skierowała moją uwagę ku temu, co już tam było.
Peak
Szczyt tego doświadczenia był zaskakująco spokojny. Znalazłem małą polanę, na której usiadłem oparty o potężny buk. Przez dłuższy czas po prostu obserwowałem. Czułem się uziemiony i połączony z każdą cząstką otaczającego mnie lasu. Zrozumiałem, że to, co czułem, to nie iluzja, ale naturalny stan, do którego mamy dostęp, jeśli tylko zwolnimy i pozwolimy sobie na bycie.
Schodzenie
Z powrotem w drodze powrotnej, działanie substancji powoli słabło. Myśli zaczęły wracać, ale miały inny charakter. Były spokojniejsze, bardziej uporządkowane. Zamiast chaosu, pojawiła się refleksja. Zastanawiałem się, jak przenieść to poczucie spokoju i uważności do swojego codziennego życia. Uświadomiłem sobie, że prawdziwa magia mikrodawkowania, podobnie jak w przypadku terapii psychodelicznej, nie dzieje się w trakcie, ale w procesie integracji po doświadczeniu. To od nas zależy, czy te delikatne wglądy staną się fundamentem do zmiany, czy jedynie miłym wspomnieniem.
Afterglow
Kilka dni po spacerze czułem się wyraźnie odnowiony. Byłem spokojniejszy, bardziej cierpliwy i miałem w sobie poczucie głębokiego rezonansu z naturą. Zauważyłem, że łatwiej mi jest się skupić, a rutynowe czynności nie wydawały się tak nużące. Wprowadziłem do swojego życia małe rytuały, takie jak poranne 10 minut uważnej obserwacji ogrodu czy świadomego słuchania muzyki bez rozpraszaczy. To doświadczenie nie zmieniło mojego życia o 180 stopni, ale dało mi narzędzia i motywację, aby małymi krokami wprowadzać do niego więcej uważności i spokoju. Takie doświadczenia, nawet w małych dawkach, mogą mieć mierzalne efekty, wpływając na myślenie dywergencyjne czy postrzeganie świata. Pokazują, że moc psychodelików nie zawsze leży w ich intensywności, ale często w delikatnym otwarciu drzwi percepcji, które pozwalają nam zobaczyć to, co zawsze było tuż obok, a czego nie byliśmy w stanie dostrzec. To jedno z najważniejszych lekcji, jakie wyniosłem z tego spaceru.